-Cześć Seto- Szepnęła, nie budząc chłopaka.
Tak naprawdę nigdy nie rozmawiali ze sobą dłużej niż piętnaście minut, głównie milczeli i to im wystarczało. Arabella prawie nic o nim nie wiedziała, mimo to czuła się przy nim bezpieczna.
Nijimura Shuuzo uczył w tej szkole od dwóch. Zaczął prace zaraz po praktyce aurorskiej, dostał nawet pod opiekę Slytherin, jego dawny dom. Starał się być uczciwy wobec swoich uczniów, chciał dla nich jak najlepiej, szczególnie jednak był pomocny dla ślizgonów, nie dlatego, że był ich opiekunem, ale dlatego, że przez wszystkich zostali oni oddani na straty, bo podobno płynie w nich zła krew oznaczona mrocznym znakiem. Nigdy nie wierzył w takie głupoty, uważał wyznający takie poglądy są bardziej podobni do śmierciożerców niż te dzieciaki, ponieważ to oni oceniają na podstawie rodzin. Był on szanowany i lubiany przez uczniów, bardzo dobrze dogadywał się z młodzieżą.
Siedział u siebie w gabinecie i sprawdzał prace trzecioklasistów, gdy do okna podleciała hogwardzka płomykówka, którą wysłał do Haizakiego z listem informującym o tym, że może wrócić do szkoły. Odwiązał jej od nogi kawałek pergaminu, odpowiedź byłego ślizgona była krótka.
Szanowne grono pedagogiczne,
pierdolcie się wszyscy
Z poważaniem
Haizaki Shogo
Nagle usłyszał pukanie do drzwi i miał nadzieję, że to nie była żadna z jego uczennic. Dziewczyny od piątej klasy były bezczelne, składały mu różne propozycje pod pretekstem prywatnych zajęć wyrównawczych, a on już dobrze wiedział co miały na myśli. Zawsze odprawiał je brakiem czasu. Czego one właściwie od niego oczekiwały? Naprawdę myślały, że gustuje w uczennicach, albo że mogą go kupić wpływami i pieniędzmi rodziców?-Proszę- Zawołał w stronę drzwi. Do gabinetu weszła niska dziewczyna z zielonymi włosami.
-Przepraszam, że przeszkadzam, panie profesorze- Powiedziała nieśmiało krukonka- Ja w sprawie wypracowania na piątek.
-Niech zgadnę czegoś nie rozumiesz i potrzebujesz pomocy
-Nie, rozumiem wszystko, ale czy byłaby taka możliwość, by moja klasa oddała to w trochę późniejszym terminie?
Historia Magii nauczana była przez nudnego ducha, profesora Binnsa, który całkowicie pozbawiony był jakiejkolwiek pasji i spostrzegawczości. Dlatego Araki i Takao spacerowym tempem szli do klasy, mimo, że zajęcia już się zaczęły. Obydwoje doskonale wiedzieli, że nawet jeśli weszliby na lekcje minutę przed dzwonkiem, to nauczyciel by nie zauważył i tak czy siak mieliby obecność. Od jakiegoś czasu szła za nimi pewno krukonka z szóstej klasy, której Takao chyba nie zauważył. Nie umknęła ona jednak spojrzeniu Araki, która od razu dostrzegła w rękach dziewczyny list.
-Kazunari, dogonię Cię, muszę jeszcze coś załatwić-Powiedziała do chłopaka po czym udała się w stronę dziewczyny.
-Hej, jesteś Amy, prawda?- Zagadała do rudowłosej milutko.
-Ja..tak-Przytaknęła dziewczyna, Wyglądała na bardzo zdenerwowaną, nie potrafiła spojrzeć Araki w oczy.
-Wydaje mi się, że to list do Takao, jak chcesz to mogę mu go przekazać, bo widzę jak się denerwujesz...
-Naprawdę?- Ucieszyła się krukonka- Dziękuję- Powiedziała i dała ślizgonce kopertę, po czym odwróciła się i poszła w swoją stronę.
Araki poczekała aż Amy zniknie za zakrętem, przedarła kopertę na ćwiartki i włożyła je do swoje torby.
-Co za kretynka- Mruknęła pod nosem
-To nie było zbyt miłe- Usłyszała nagle za sobą męski głos, przestraszyła się, ale nie dała po sobie tego poznać.
-Nie powinieneś podsłuchiwać Kazurari- Powiedziała do szatyna- Naprawdę chciałbyś tracić czas z dziewczyną, która boi się do Ciebie podejść?- Zapytała Masako- Chodź, wypadałoby się pojawić na historii.
Anja od kilku dni obserwowała świat z zupełnie innej perspektywy. Miała wrażenie, że jest poza własnym ciałem, które poruszało się niezależnie od niej. Jej usta poruszały się rozmawiając z innymi, jednak ona nic nie słyszała, mogła tylko patrzeć. Wszystko zaczęło się w wakacje, na początku były koszmary, widziała w nich śmierć czarodziei i mugoli, widziała palone na stosach kobiety, topione dzieci, mężczyzn, którym ucinano głowy. Wiedziała, że nie są to zwykłe sny, ale nie miała komu o tym powiedzieć. Później pojawił się głos w jej głowie, był to głos mężczyzny, niski i lodowaty tak dno oceanu, był dla niej miły, mówił, że rozumie jej strach przed zbliżeniem się do ludzi. W pewnym momencie Anja zaczęła go widywać w swoich snach, był on wysoki, o czarnych włosach i równie ciemnych oczach. Przy nim łatwiej jej było przetrwać koszmary, z dnia na dzień zaczęła mu ufać. Pewnego dnia odkryła, że to ona jest tylko głosem, a ciało nie należy już do niej. Jednak nikt z jej otoczenia zauważył różnicy.