ND

sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 9

Co rano, w dormitorium ślizgonek, budziła się zagubiona w tym świecie sierota. Nigdy nie znała swoich rodziców, to, w jaki sposób ich straciła, dowiedziała się, gdy miała trzynaście lat. Zostali oni pojmani przez ministerstwo, po tym jak walczyli o lepszy świat, świat dla czarodziei czystej krwi. Dziewczyna nie miała nic przeciwko szlamom, mieszańcom i zdrajcom rodów, ale nienawidziła z całego serca ludzi, którzy pozbawili ją rodziców. Izuki, Furuhashi i Himuro chcieli udowodnić światu, że pochodzenie mówi wszystko o człowieku, że tylko to się naprawdę liczy, sierota chciała zemsty. Nie wiedziała, kto skazał jej bliskich na pocałunek dementora, ale wiedziała kto doprowadził do ich upadku. Wielkie Trio: Weasley, Granger i Potter. Dlatego co rano razem i makijażem nakładała maskę pewnej siebie dziewczyny, która nie bała się niczego. Mimo, że jej przyjaciele widzieli, że to nie jest prawdziwa ona, rzadko kiedy pokazywała im prawdziwą twarz. Nie dlatego, że im nie ufała, tylko, że doskonale wiedziała, że jej i tak nie zrozumieją. Co oni mogli wiedzieć, bogate dzieciaki. Oczywiście, rodzice zostawili Arabelli spadek, jednak cały został zajęty przez ministerstwo zaraz po wykonaniu wyroku. Na szczęście istniał fundusz dla sierot i dzieci z mugolskich rodzin. Tylko przy jednej osobie nie musiała nigdy udawać, przy sierocie takiej jak ona. Weszła właśnie do biblioteki, rozejrzała się dokładnie i zauważyła go śpiącego przy jednym stoliku, przysunęła sobie krzesło i usiadła koło niego.
-Cześć Seto- Szepnęła, nie budząc chłopaka.
Tak naprawdę nigdy nie rozmawiali ze sobą dłużej niż piętnaście minut, głównie milczeli i to im wystarczało. Arabella prawie nic o nim nie wiedziała, mimo to czuła się przy nim bezpieczna.


Nijimura Shuuzo uczył w tej szkole od dwóch. Zaczął prace zaraz po praktyce aurorskiej, dostał nawet pod opiekę Slytherin, jego dawny dom. Starał się być uczciwy wobec swoich uczniów, chciał dla nich jak najlepiej, szczególnie jednak był pomocny dla ślizgonów, nie dlatego, że był ich opiekunem, ale dlatego, że przez wszystkich zostali oni oddani na straty, bo podobno płynie w nich zła krew oznaczona mrocznym znakiem. Nigdy nie wierzył w takie głupoty, uważał wyznający takie poglądy są bardziej podobni do śmierciożerców niż te dzieciaki, ponieważ to oni oceniają na podstawie rodzin. Był on szanowany i lubiany przez uczniów, bardzo dobrze dogadywał się z młodzieżą.
Siedział u siebie w gabinecie i sprawdzał prace trzecioklasistów, gdy do okna podleciała hogwardzka płomykówka, którą wysłał do Haizakiego z listem informującym o tym, że może wrócić do szkoły. Odwiązał jej od nogi kawałek pergaminu, odpowiedź byłego ślizgona była krótka.
Szanowne grono pedagogiczne,
pierdolcie się wszyscy  
Z poważaniem
Haizaki Shogo
Nagle usłyszał pukanie do drzwi i miał nadzieję, że to nie była żadna z jego uczennic. Dziewczyny od piątej klasy były bezczelne, składały mu różne propozycje pod pretekstem prywatnych zajęć wyrównawczych, a on już dobrze wiedział co miały na myśli. Zawsze odprawiał je brakiem czasu. Czego one właściwie od niego oczekiwały? Naprawdę myślały, że gustuje w uczennicach, albo że mogą go kupić wpływami i pieniędzmi rodziców?
-Proszę- Zawołał w stronę drzwi. Do gabinetu weszła niska dziewczyna z zielonymi włosami.
-Przepraszam, że przeszkadzam, panie profesorze- Powiedziała nieśmiało krukonka- Ja w sprawie wypracowania na piątek.
-Niech zgadnę czegoś nie rozumiesz i potrzebujesz pomocy
-Nie, rozumiem wszystko, ale czy byłaby taka możliwość, by moja klasa oddała to w trochę późniejszym terminie?


Historia Magii nauczana była przez nudnego ducha, profesora Binnsa, który całkowicie pozbawiony był jakiejkolwiek pasji i spostrzegawczości. Dlatego Araki i Takao spacerowym tempem szli do klasy, mimo, że zajęcia już się zaczęły. Obydwoje doskonale wiedzieli, że nawet jeśli weszliby na lekcje minutę przed dzwonkiem, to nauczyciel by nie zauważył i tak czy siak mieliby obecność. Od jakiegoś czasu szła za nimi pewno krukonka z szóstej klasy, której Takao chyba nie zauważył. Nie umknęła ona jednak spojrzeniu Araki, która od razu dostrzegła w rękach dziewczyny list.
-Kazunari, dogonię Cię, muszę jeszcze coś załatwić-Powiedziała do chłopaka po czym udała się w stronę dziewczyny.
-Hej, jesteś Amy, prawda?- Zagadała do rudowłosej milutko.
-Ja..tak-Przytaknęła dziewczyna, Wyglądała na bardzo zdenerwowaną, nie potrafiła spojrzeć Araki w oczy.
-Wydaje mi się, że to list do Takao, jak chcesz to mogę mu go przekazać, bo widzę jak się denerwujesz...
-Naprawdę?- Ucieszyła się krukonka- Dziękuję- Powiedziała i dała ślizgonce kopertę, po czym odwróciła się i poszła w swoją stronę.
Araki poczekała aż Amy zniknie za zakrętem, przedarła kopertę na ćwiartki i włożyła je do swoje torby.
-Co za kretynka- Mruknęła pod nosem
-To nie było zbyt miłe- Usłyszała nagle za sobą męski głos, przestraszyła się, ale nie dała po sobie tego poznać.
-Nie powinieneś podsłuchiwać Kazurari- Powiedziała do szatyna- Naprawdę chciałbyś tracić czas z dziewczyną, która boi się do Ciebie podejść?- Zapytała Masako- Chodź, wypadałoby się pojawić na historii.


Anja od kilku dni obserwowała świat z zupełnie innej perspektywy. Miała wrażenie, że jest poza własnym ciałem, które poruszało się niezależnie od niej. Jej usta poruszały się rozmawiając z innymi, jednak ona nic nie słyszała, mogła tylko patrzeć. Wszystko zaczęło się w wakacje, na początku były koszmary, widziała w nich śmierć czarodziei i mugoli, widziała palone na stosach kobiety, topione dzieci, mężczyzn, którym ucinano głowy. Wiedziała, że nie są to zwykłe sny, ale nie miała komu o tym powiedzieć. Później pojawił się głos w jej głowie, był to głos mężczyzny, niski i lodowaty tak dno oceanu, był dla niej miły, mówił, że rozumie jej strach przed zbliżeniem się do ludzi. W pewnym momencie Anja zaczęła go widywać w swoich snach, był on wysoki, o czarnych włosach i równie ciemnych oczach. Przy nim łatwiej jej było przetrwać koszmary, z dnia na dzień zaczęła mu ufać. Pewnego dnia odkryła, że to ona jest tylko głosem, a ciało nie należy już do niej. Jednak nikt z jej otoczenia zauważył różnicy.

niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział 8

Gdy jeszcze cały zamek był uśpiony, w Pokoju Życzeń budził się pewien gryfon. Gdyby to od niego zależało jeszcze by spał, nie opuszczając swojego ukochanego. Nienawidził tych chwil, gdy musiał opuścić nad ranem Akashiego, by nikt nie zauważył jego nieobecności, a później cały dzień udawać, że nic się nie wydarzyło. Dobrze wiedział co musi czuć wtedy jego chłopak, gdy zasypiają razem, a budzi się sam. To Seijuro stwierdził, że muszą się ukrywać. Gryfon doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest to spowodowane różnicą w statusie społecznym, jednak czasem myślał, że ślizgon po prostu się go wstydzi. Wstał powoli z łóżka, starając nie obudzić przy tym czerwonowłosego. Pozbierał swoje ubranie rozrzucone po pomieszczeniu poprzedniej nocy. Spojrzał jeszcze raz na śpiącego Akashiego. Zauważył że chłopak ma gęsią skórkę, więc szczelniej opatulił do kołdrą, pocałował go jeszcze delikatnie w czoło i wyszedł.

Hanamiya Makoto się nudził i to już od kilku wieków. Jego portret wisiał w opustoszałej komnacie, nie było tu nawet okna, przez które mógł obserwować świat. Jedyną jego rozrywką byli uczniowie, którzy zbłądzili w zamku i przez przypadek go znaleźli. Czasem, gdy pojawiali się ponownie zostawiali jakąś księgę, czy zbiór kartek zwany gazetą. Właśnie z tych plików papieru dowiedział się, że w ciągu tych stuleci pojawiali się czarnoksiężnicy, którzy chcieli kontynuować plan jego i Imayoshiego. Amatorzy, którzy myśleli, że mogą im kiedykolwiek dorównać. Najbardziej drażnił go artykuł porównujący Voldemorta do wszystkich wielkich czarnoksiężników takich jak Morgana (którą pamiętał jako małą dziewczynę przyjaźniącą się z jego młodszą siostrą) Erkizdis*, czy Grindelwald, którzy pojawili po nim, a o Hanamiyi Makoto nie pisało ani słowa, jakby nikt o nim nie pamiętał. Współcześni czarodzieje nic o nim nie wiedzą. On im wszystkim jeszcze pokażę: jak wielkim czarnoksiężnikiem jest i co to jest prawdziwy strach. Wystarczyło tylko wyjść z tej cholernej klatki. On nie był po prostu namalowanym obrazem, on był wciąż żyjącym człowiekiem zamkniętym w ramie, ponieważ wielka czwórka uznała, że śmierć będzie dla niego za małą karą.
Usłyszał kroki, od razu porzucił swe rozmyślania i zaczął się wsłuchiwać. Ktoś szedł w jego stronę. Były trzy możliwości: ktoś zbłądził, Kasamatsu, który od pewnego czasu był tu prawie codziennie (zaskakująco dobrze się dogadywał z kimś, kto na charakter podobny do tępego Gryffindora), albo jeden z jego uczniów. Do pomieszczenia szedł czarnowłosy ślizgon z niezwykle srebrnymi oczami. Gdy tylko zamknął drzwi, ukłonił się nisko.
-Panie, obawiam się możemy nie zdążyć na czas- Powiedział cicho Izuki- Wyłapywanie szlam idzie zbyt wolno i...
-Przestańcie się ograniczać do szlam, to wszystko pójdzie szybciej- Warknął. Ślizgon spojrzał na niego z przestrachem. Nigdy nie myślał o żadnym brudnokrwistym jak o drugim człowieku, a teraz mają naznaczać uczniów takich jak on- Shun, nie będzie do marnotrawstwo czystej krwi, zostanie ona rozlana w słusznej sprawie. - Powiedział łagodniej widząc zwątpienie chłopaka- Zacznijcie od mieszańców i zdrajców krwi.

Kasamatsu właśnie wracał z eliksirów. Przed powrotem chciał jeszcze skoczyć do Hanamiyi, postać z portretu go intrygowała, ale nic o nim nie wiedział. Nawet poszedł kiedyś do biblioteki, żeby dowiedzieć się, kim właściwie jest Makoto. Tylko w jednej księdze znalazł o nim wzmiankę i brzmiała ona "Makoto Hanamiya- czarnoksiężnik pokonany przez założycieli Howartu", nic więcej. Nie pisało nawet dlaczego pokonali. Skręcił na główny korytarz, jednak przez swoją nieuwagę nie usłyszał kroków z przeciwka i zderzył się z kimś. Brązowowłosa dziewczyna upadła.
-Przepraszam, nie zauważyłam Cię- Powiedziała cicho, mówiła z obcym akcentem.
-Iwanienko to ja Cie przepraszam- Powiedział podając jej dłoń, by pomóc dziewczynie wstać- przecież ja Cię staranowałem. Nic ci nie jest?- Anja wstała i dopiero teraz Kasamatsu uświadomi sobie jak blisko jest, zrobił się czerwony. Odsunął się i żeby nie patrzeć jej w oczy, spojrzał na podłodze. Leżała na niej mała zawieszka. Miała ona kształt pająka, nie wiedział, gdzie ale gdzieś już widział identyczny wzór. Podniósł ją, by się lepiej przyjrzeć. .
-To twoje?- Zapytał Anji
-Tak- Odpowiedziała szybko- Musiał mi się zerwać.
-Ładny.
-Mi się nie podoba, ale to pamiątka rodzinna, więc noszę.

______
 *Erkizdis- Czarodziej nieznanego pochodzenia, Azkaban był jego twierdzą, zanim został zmieniony w więzienie. Wspomniany został na Pottermore
Uznałam, że niektóre mało znane fakty z HP będę tłumaczyć.
Poprawiłam dziś dział postaci

wtorek, 17 listopada 2015

Rozdział 7

Alex znała go już jako małego chłopca, którego uczyła podstaw magii i latać na miotle. Była świeżo po studiach, gdy  hrabia Himuro zaoferował jej pracę guwernantki na dworze. Tatsuya był wtedy radosnym, otwartym dzieciakiem. Dobrze pamiętała jego powrót do domu po pierwszym roku w Hogwarcie. Zamiast swojego szczerego uśmiechu miał na twarzy kamienną maskę, która doskonale ukrywała wszelkie emocje. Nigdy jej nie powiedział, co się wtedy wydarzyło. Część prawdy poznała dwa miesiące później, gdy Taiga zaczynał szkołę, a ona już nie była potrzebna w posiadłości, więc rozpoczęła karierę nauczycielki. Doskonale pamiętała ślizgonów, z czasów, gdy jeszcze sama była uczennicą, byli oni zarozumiali, dumni i nie chcieli mieć nic wspólnego z brudno-krwistymi. Tym razem to nie oni się izolowali od innych domów, tym razem to uczniowie innych domów ich omijali, mówiąc, że nie chcą nie przyjaźnić z dziećmi śmierciożerców. Tatsuya był bardzo delikatnym dzieckiem, nic dziwnego, że zamknął się w sobie.
Patrzyła na chłopaka, siedzącego po drugiej stronie biurka. Był już dorosły, jednak ona wciąż widziała zagubionego chłopca. Podniósł wzrok z nad filiżanki z herbatą i spojrzał jej prosto w oczy.
-O czym chciała pani porozmawiać, profesor Garcia?- Zapytał nie zmieniając w ogóle mimiki.
-Tatsuya, ostatnio słyszałam niepokojące rzeczy o tobie i twoich przyjaciołach..-Powiedziała, tak naprawdę nie wiedząc, jak zacząć tę rozmowę- Podobno zaczęła Cię interesować Czarna Magia
-Zwykłe plotki- Odpowiedział spokojnie, upijając łyk herbaty-Przecież mnie znasz- Jego spojrzenie się ociepliło, jednak Alex wiedziała, że jest to wynikiem talentu aktorskiego, a nie szczerych emocji.
-Martwię się o Ciebie-Powiedziała- Z resztą tak samo jak Taiga- Dodała do chwili wahania. Doskonalę wiedziała, że nie układa się między nimi, ale chciała mu dać do zrozumienia, że nie wszystkie mosty są spalone.
-Nie potrzebnie. Doskonale sobie ze wszystkim radzę. Musisz mi teraz wybaczyć Alex, ale mam do napisania wypracowanie z astronomii- Odparł po czym wstał i wyszedł z gabinetu.
Profesor Garcia już dawno wiedziała, że szatyn ukrywa coś strasznego. W zeszłym roku widziała go na korytarzu chwilę przed znalezieniem jednej z ofiar, jednak nie zgłosiła tego nigdy dyrektorowi, ponieważ nie wierzyła, że Himuro mógłby kogoś zaatakować… przynajmniej nie z własnej woli.

Był już późna noc, gdy siódmoklasiści skończyli astronomię. Niewiele osób miało ten przedmiot jako fakultet, więc grupę tworzyli uczniowie z różnych domów. Kiyoshi Teppei był tam jedynym puchonem. Wracał do Hufflepuffu myśląc o jutrzejszym dniu. Z rana miał zostać ogłoszony plan tegorocznych rozgrywek quidditcha. Miał nadzieje, że pierwsze starcie będą mieli z gryfonami, ponieważ mieli oni mocny skład i grali oni, przestrzegając większości reguł, nie musiał się przynajmniej martwić, że któryś z jego zawodników celowo dostanie tłuczkiem. Przez swoje rozmyślenia nie usłyszał za sobą osoby, która od Wieży Astronomicznej szła za nim. Przeszły go ciarki, tak jakby intuicja ostrzegała go przed zagrożeniem, odwrócił się, około trzy metry od niego stał Kojiro Furuhashi. Puchon szybko wyciągnął swoją różdżkę. Jednak było już za późno.
-Expelliarmus- Powiedział ślizgon, a różdżka Teppeia poszybowała w górę, by po chwili upaść na chłodną posadzkę. Kiyoshi chciał się szybko schylić po nią w akcie desperacji, lecz już nie zdążył.-Drętwota- Szepnął napastnik i puchon runął na podłogę nie przytomny raz koło swojej broni. Ślizgon podszedł do niego powolnym krokiem- Arachnea- Z jego różdżki wystrzeliła srebrna pajęczyna, która oplotła tors puchona, a po chwili znikła. Nagle Furuhashi usłyszał kroki, wiedział, że musi się spieszyć, gdyby został przyłapany nie tylko on miałby problemy- Obliviate- Powiedział zaklęcie, którym usunął swoje ofierze pamięć. Postanowił iść prosto na tajemniczą osobę, najwyżej dzisiejszej nocy oznaczy jeszcze jedną osobę.

Yumiko szła spokojnie korytarzem patrolując go, gdy usłyszała jak coś dużego uderza o posadzkę zaledwie kilkanaście metrów od niej. Wyciągnęła różdżkę, by oświetlić otoczenie.
-Lumos- powiedziała. Ktoś szedł w jej stronę, więc przystanęła by poczekać i sprawdzić kto to. Po chwili zza zakrętu wyszedł wysoki ślizgon i wycelowaną w nią różdżką, jednak schował ja za pazuchę, gdy zobaczył z kim ma do czynienia. Teraz Midorima naprawdę się przestraszyła, ostatnio bardzo często widywała Furuhashiego.
-Co tu robisz o tej porze?- Zapytał, mierząc ją swoim pustym wzrokiem
-O to samo mogłabym zapytać Ciebie-Odpowiedziała, nie wiedząc skąd znalazła w sobie tyle odwagi- Jestem prefektem, moim obowiązkiem jest patrolowanie korytarzy i odejmowanie punków osobom, które bez przyczyny chodzą po...
-Chcesz mi odjąć punkty?- Przerwał jej. Z dziewczyny nagle zniknęła cała pewność siebie i niedawna odwaga, jakby przypomniała sobie z kim rozmawia. Przeszły ją ciarki i zrobiła krok do tyłu. Przez chwilę wydawało jej się, że martwe spojrzenie Furuhashiego złagodniało, ale doszła do wniosku, że to tylko gra cieni- Właśnie skończyłem astronomię i wracam do lochów.
-A co to był za huk?
-Potknąłem się i upadłem. Jest już późno, chodź, odprowadzę Cię do wierzy.- Powiedział po chwili i ją wyminął. Midorima posłusznie poszła za nim, dziwiąc się swoim własnym zachowaniem.

sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 6

Był drugi tydzień września. Jak na razie pogoda dopisywała. W takie ciepłe dni każdy chciałby spędzić czas w przyjaciółmi na błoniach, albo rozegrać mini mecz quidditcha, jednak nie każdy miał taką możliwość. Do tych biedaków zaliczał się model z okładek magazynu "Czarownica". Nieszczęśnik ten przez swój brak skupienia na lekcjach w zeszłym roku ledwo przeszedł do szóstej klasy, więc był wręcz zmuszony do brania korepetycji od wiecznie nadąsanego krukona, wierzącego we wróżby. Na początku poprosił o pomoc kolegę ze starszej klasy, ale Kasamatsu wykręcił się brakiem czasu i chęci.
Tak więc siedzieli teraz razem przy stoliku w bibliotece i uczyli się. Midorima tłumaczył dokładnie Kise prawo Gampa. Blondyn naprawdę starał się go słuchać, jednak wszystko go rozpraszało: przechadzanie się bibliotekarki, śmiechy zza okna, każda osoba, która weszła do pomieszczenia, więc postanowił, że skupi się na swoim korepetytorze. Spojrzał na palce lewej ręki owinięte bandażem, który ściągał tylko do gry, by nigdy nie pudłować, na jego szmaragdowozielone oczy otoczone gęstymi rzęsami i chronione przez okulary, na wąskie acz pełne usta, na włosy w kolorze trawy, na prosty nos. Blondyn zdawał sobie sprawę ze swojej urody, na korytarzu odwracały się za nim kobiety i niektórzy mężczyźni, jednak w porównaniu do krukona wyglądał jak zwykły śmiertelnik, zaś zielonooki miał w sobie coś niezwykłego. Dopiero teraz gryfon sobie uświadomił, że jego korepetytor jest przystojny. Kise zdawał sobie doskonale sprawę z plotek jakie krążyły na temat ich dwójki po Hogwarcie, jednakże nigdy nie brał ich do siebie.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- Zapytał zirytowany krukon.
-Oczywiście- Odpowiedział Kise trochę za szybko.
-To odpowiedz na moje pytanie.
-Zamyśliłem się, przepraszam- Powiedział robiąc skruszoną minę, która zazwyczaj działała, jednak nie teraz.
-Tracę z tobą czas- Odpowiedział zrezygnowanym tonem Midorima poprawiając okulary- Zapytałem Cię o wyjątki od prawa Gampa- Powiedział po czym spakował swoje książki, wstał i ruszył w stronę wyjścia z biblioteki.
-Midorimacchi czekaj!- Zawołał za nim Kise i złapał go za nadgarstek by go zatrzymać. Profesor Garcia dała mu wyraźnie do zrozumienia, że jeśli nie poprawi stopni, nie będzie mógł być w drużynie. Stali tak przez parę sekund podczas, których krukon przybrał bordowy kolor z zażenowania, w końcu wyrwał swoją rękę w uścisku gryfona. Wrócili do stolika, teraz nie tylko Kise nie mógł się skupić na ich lekcji.

Izuki siedział na opustoszałych trybunach Slytherinu, obserwując sprawdziany do drużyny Ravenclaw. Jednak nie przyszedł tu przez ciekawość, nie obchodził go skład krukonów, ani ich taktyka, po prostu musiał pobyć sam i przemyśleć kilka spraw. Wziął na siebie misje, której nie mógł sprostać, a rezygnacja była niemożliwa. Z nocy na noc coraz mniej spał, czego dowodem były sińce pod oczami, bał się, że mogą zostać przyłapani, on i jego przyjaciele. Ostatnio nawet zauważył, że Garcia zwraca na Himuro więcej uwagi jakby coś wiedziała. Shun nie chciał wątpić w swojego przyjaciela, ale już sam nie wiedział co myśleć. Niby Tatsuya najlepiej ukrywał uczucia, ale ludzie, którzy go dobrze znają, potrafią z niego czytać jak z księgi. Do takich ludzi niestety należała nauczycielka. O Furuhashiego się nie bał, gdyż dobrze wiedział, że on sobie z każdym poradzi.
-O czym tak myślisz, Sokole?- Usłyszał za sobą kobiecy głos. Odwrócił się i ujrzał blond ślizgonkę z brązowymi oczyma. Miała na sobie mundurek, włosy związała w luźny warkocz, a w ręku trzymała kubek z napisem "smart, beautiful, dangerous". Jeszcze była Arabella, która zawsze znajdowała w centrum uwagi, lubiła, gdy chłopacy i niektóre dziewczyny oglądały się za nią na korytarzu, lubiła nawet zazdrosne spojrzenia koleżanek, które chciały być na jej miejscu. Ślizgon doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w końcu ktoś może zauważyć coś niepokojącego u blondynki. Dosiadła do niego. Gdy tylko podeszła poczuł zapach gorącej czekolady.
-Patrzę jak krukoni trenują- Skłamał szybko. Dziewczyna oparła głowę o jego ramię.
-A tak na prawdę?- Zapytała. Izuki rozejrzał się sprawdzając, czy nie są podsłuchiwani
-Możemy nie dać rady- Odpowiedział po dłuższej chwili. Blondynka od razu spojrzała na trenujących - Nie chodzi mi o quidditch...Mogę łyka?
-Chyba nie chcesz zrezygnować? Dobrze wiesz ile możemy zyskać- Powiedziała, dając mu swój kubek z czekoladą.
-A myślałaś o tym ile możemy stracić?- Zapytał upijając łyk gorącej czekolady. Dzień był ciepły, ale gdy siedziało się na takiej wysokości można było zmarznąć-Nie, nie chcę zrezygnować- Dodał szybko- Ale idzie nam zbyt wolno i nauczyciele patrolują korytarze razem z prefektami...
-Pogadamy o tym później- Ucięła- Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje- Szepnęła mu na ucho- Jak myślisz krukoni będą mieli w tym roku z nami jakąś szanse?- Zapytała zmieniając temat.
-Możemy mieć problem z Hyuugą.
-Racja, ma fajny tyłek, może rozpraszać w czasie gry- Powiedziała
-Chodziło mi o jego rzuty z odległości...

poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 5

Kasamatsu siedział od pół godziny w pustym gabinecie dyrektora. Rozumiał, że musi opisać okoliczność znalezienia rannego chłopaka, który teraz leżał w skrzydle szpitalnym, ale nie wiedział dlaczego tak długo jest sam. W tym samym czasie dyrektor razem z opiekunami domów poszedł do drugiej części gabinetu. Strary Shirogane usiadł za swoim, mahoniowym biurkiem, reszta nauczycieli, w tym jego młodszy brat, usadowili się na czterech fotelach przed nim. Pomieszczenie był owalne, a na ścianach widniały portrety dawnych dyrektorów szkoły.
-Chciałbym pomówić z nauczycielami na osobności- Poinformował dyrektor postacie z portretów, które natychmiast udały się do innych obrazów- Sytuacja staję się coraz poważniejsza, jest to już trzecia taka ofiara. Wychodzi na to, że napastnikiem wcale nie był Haizaki Shogo...
-Ale przecież przyznał się do obu zeszłorocznych ataków- Zauważył Genta- Czy to możliwe, że od samego początku był zastraszany?
-Skoro tak to niewinny chłopak wyleciał ze szkoły- Dodała Garcia-Choć czy ja wiem, czy słowo niewinny do niego pasuje? Tylko ze względu na pochodzenie Haizakiego wykluczyliśmy w czerwcu, że ataki były na tle czystości krwi, więc to chyba oczywiste, że powinniśmy w pierwszej kolejności sprawdzić ślizgonów...
-Czy zawsze jak jest ranna jakaś szlama muszą być winni ślizgoni?- Przerwał jej ostro Nijimura- Tak jak w zeszłym roku proponuje żeby sprawdzić Iwanienko, pająk nie wydaję mi się przypadkowo wybranym symbolem.
-Można by też porozmawiać z Laverty jak się obudzi, bo Kasamatsu znalazł go dość szybko, więc może napastnik nie zdążył mu usunąć pamięci- Zaproponował Genta.
-Nie wiadomo kiedy się obudzi, a my nie mamy wiele czasu- Zauważył Młody Shirogane- Może spróbuję na nim legilimencji?
-Trzeba będzie zmodyfikować pamięć Kasamatsu, jeśli ktokolwiek się dowie o ofiarach wybuchnie panika...-Dodał dyrektor-Tylko dzięki temu w zeszłym roku uniknęliśmy kłopotów…

Akashi Seijuro już w pierwszej klasie pokazał, że nie przepada za jakimkolwiek towarzystwem. Swoją władczą osobowością odstraszał od siebie innych uczniów. Jednak były osoby, które się nie przejmowały jego opinią i próbowały się do niego zbliżyć przyciągane jego fortuną. Zazwyczaj były to dziewczęta pochodzące z zubożałych rodów szlacheckich, które naiwnie myślały, że stopią lód z serca ślizgona i zmieni się dla nich, a potem do końca życia będą żyły w luksusie. W takim przypadku mordercza aura nie zawsze działała, więc musiał posługiwać się bronią złożoną ze stu sześćdziesięciu metrów czystej energii, zwanej Cathrine de Sorel. Niedoszłe adoratorki widząc towarzyszkę swojego księcia z bajki automatycznie rezygnowały, gdyż widziały, że Francuzka w odróżnieniu do Akashiego nie zawaha się przed uderzeniem dziewczyny. Była to bardzo irytująca dziewczyna, która przez urojenia, albo chorobę psychiczną, bo nikt przy zdrowych zmysłach by tego nie wymyślił, uznała, że nawet taki samotnik jak czerwonowłosy potrzebuje przyjaciela, więc odkąd go poznała nie dawała mu spokoju. Seijuro próbował wszystkiego żeby się jej pozbyć, już chciał wyciągnąć najgroźniejsze działo, gdy ku swojemu przerażeniu uświadomił sobie, że lubi towarzystwo tej chodzącej katarynki z pastelowo-fioletowymi włosami, która mówiła, nawet wtedy, gdy nie miała nic do powiedzenia. Każdy dom miał swoją plotkarę, Gryffindor nawet dwie, ponieważ jeden gryfon nie poradziłby sobie z taką odpowiedzialnością. To właśnie Cath pełniła w Slytherynie tę jakże ważną funkcje. Razem tworzyli dziwny, pełen kontrastów duet.
Właśnie siedzieli w dwoje w Wielkiej Sali przy śniadaniu. Przez bardzo wczesną porę byli jedynymi uczniami przy stole Slytherinu. De Sorel jak zwykle prowadziła swój monolog, Akashi już dawno nauczył się wyłapywać z jej słów tylko interesujące go informacje. Dziewczyna dobrze wiedziała, że nie jest przez niego słuchana, ale w sumie to jej nie przeszkadzało. Czerwonowłosy nakładał sobie jajecznicy, gdy podleciała do nich sowa śnieżna Cath o zaskakującym imieniu Śnieżynka. Właścicielka odwiązała list od nóżki swojej sowy i dała jej tosta. Ptak odleciał zadowolony.
-Od dziadków- Poinformowała Akashiego i wzięła się do czytania. Z każdą linijką jej mimika zmieniała się diametralnie: gdy zaczynała była jak zwykle wesoła, a gdy skończyła wyglądała jak seryjny morderca. Zgniotła pergamin i rzuciła do góry- Incendio- Warknęła, przez co niedawny list zmienił się w płonącą kule, która spadła na stół.
-Glacius- Powiedział Akashi i kartka zgasła-Nie wiem co Ci napisali, ale uważam, że podpalenie stołu nie pomoże.
-Babcia napisała, że jestem w tym wieku, w którym powinnam pomyśleć o zamążpójściu i że ma już listę kandydatów. Do końca miesiąca wybierze jednego, a ja spędzę z nim resztę życia.

Popołudniu odbyły się sprawdziany do drużyny puchonów, kapitan Wiecznie Uśmiechnięte Słoneczko Teppei uznał, że w tym roku mają oni sporą szanse na wygranie pucharu domów. Poprosił swoją drużynę o ustawieniu się w szeregu.
-Wszyscy dziś dobrze się spisali. Większych zmian w tym roku nie będzie. Nową ścigającą zostaje Seiko Mitobe- Powiedział wskazując na szatynkę w drugiej klasy- Jeszcze jest sprawa szukającego, z tego co Takeuch powiedział, Mikaela zemdlał wczoraj na korytarzu, okazało się, że ma jakąś mugolską chorobę, więc wysłano go do domu żeby wydobrzał. Nie wiadomo kiedy wróci, więc uważam, że do tego czasu Furi powinien zająć jego pozycje- Furihata zbladł zdając sobie sprawę z tego, że jak będą grać ze ślizgonami to będzie musiał stawić czoło czerwonowłosemu demonowi o dwubarwnych tęczówkach.

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 4

-Kim jesteś?- Zapytał Kasamatsu chłopaka z obrazu.
-Wydaje mi się, że kultura wymaga, żebyś się najpierw przywitał, Idioto- Powiedział portret. Gryfon puścił jego uwagę mimo uszu, skrzyżował ręce i popatrzył na niego wyczekująco.
-Ktoś, kto nazwał mnie "Idiotą", nie powinien oczekiwać ode mnie kultury- Zauważył. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo zirytował chłopaka, przed którym wszyscy się zawsze kłaniali.- Więc jak się nazywasz?
-Makoto ze szlachetnego rodu Hanamiya, syn Zethara- Przedstawił, patrząc z wyższością na Kasamatsu.
-Hanamiya? Jak ten czarnoksiężnik, czy ktoś taki?- Zdziwił się Gryfon, klnąc na siebie w duchu za to, ze nie przyłożył się bardziej do historii magii.
-Czarnoksiężnik, czy ktoś taki? Bogowie, czego oni was w tej szkole uczą, czy tylko ty jesteś takim kretynem, że nie wiesz kim jestem? Z resztą nie ważne. Nazywasz się jakoś?
-Jestem Kasamatsu Yukio- Przestawił się, gdy nagle usłyszał hałas dobiegający się zza drzwi. Bez chwili zawahania wybiegł z pomieszczenia, gdyż jako prefekt miał patrolować korytarz, a nie rozmawiać z obrazem.
-Kasamatsu Yukio mam wrażenie, że się jeszcze zobaczymy- Szepnął Hanamiya z szaleńczym uśmiechem na ustach.
Przed drzwiami do sali z Hanamiyą Kasamatsu zauważył leżącego na brzuchu chłopaka. Był nagi od pasa w górę. Gryfon uniósł różdżkę.
-Lumos Maxima- szepnął i światło na końcu różdżki się rozjaśniło oświetlając cały korytarz. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie było w nim nikogo oprócz niego i nieprzytomnego chłopaka. Kasamatsu ukucnął koło niego i obrócił na plecy. Zauważył nagle na jego torsie jakieś dziwne rozcięcia, które strasznie krwawiły. Na początku wydawały mu się chaotyczne, lecz po paru sekundach dostrzegł, że łączą się w tworząc pająka. Gryfon znał tego chłopaka, był to szukający puchonów, Mikaela Laverty. Kasamatsu szybko sprawdził mu puls w mugolski sposób, był on bardzo słaby. Jak na złość na ścianach nie było żadnego obrazu, z którego postać mogłaby sprowadzić pomoc. Wyczarował szybko bandaże, którymi zatamował krwawienie i wrócił do pomieszczenia z portretem.
-Sprowadź pomocy- Rozkazał Hanamiyi.
-Nie- Odpowiedział beznamiętnym tonem.
-Hanamiya, na korytarzu jest chłopak, którego ktoś zaatakował i potrzebuje pilnie pomocy...
-Nie obchodzi mnie to.
Opuścił pomieszczenie, klnąc na tego kretyna w obrazie. Był tylko jeden sposób, by sprowadzić pomoc i nie opuszczać rannego, jednak Kasamatsu nie był go pewien, gdyż nie za bardzo radził sobie z Obroną przed Czarną Magią (choć szczerze mówiąc nie było w tej szkole przedmiotu, w którym byłby dobry, może z wyjątkiem latania, które odbywało się w pierwszej klasie)
-Nox- Powiedział, a światło różdżki momentalnie znikło. Starał sobie przypomnieć uczucie kiedy po raz pierwszy Gryffindor wygrał puchar quidditcha z nim w składzie- Expecto Patronum- Z różdżki wystrzeliło kilka srebrnych iskierek- Expecto Patronum- Spróbował jeszcze raz, tym razem pojawił średniej wielkości  torbacz złożony ze światła- Znalazłem rannego ucznia na korytarzu na czwartym piętrze- Powiedział i wombat pobiegł przez ciemny korytarz oświetlając go srebrną poświatą.
_____
Przepraszam za moją dwumiesięczną nieobecność...Mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze zakląda

środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 3

Anja była dziwna, z pozoru obojętna, zimna, zdystansowana. Zazwyczaj można ją było znaleźć na parapecie w Pokoju Wspólnym z nosem w jakieś księdze, jednak jeśli ktoś by się przyjrzał, dostrzegłby czujne, szare oczy, potrafiące wyłapać każdy gest, uśmiech, czy choćby spojrzenie. Tak, Anja była dziwna, siedziała z książką w ręku, lecz tak na prawdę czytała ją od niechcenia, cała uwaga dziewczyny była poświęcona ludziom w pomieszczeniu. Zawsze obserwowała ich znad okładki, uważała to za genialny pomysł, ponieważ gdy ktokolwiek zwracał na nią uwagę, mogła udawać, że się uczy.
Był poranek drugiego września, większość gryfonów udała już się na śniadanie, więc Pokój Wspólny był prawie opustoszony. Były w nim tylko Rosjanka i dwie dziewczynki z trzeciej klasy, które grały w Eksplodującego Durnia przy stoliku. Wejście za Grubą Damą rozsunęło się i weszło dwóch chłopaków. Wyższy miał ciemne włosy i bardzo jasną cerę, niższy miał był brunetem o ciemnych oczach i lekko kocich ustach. Podeszli do niej.
-Kasamatsu rozdawał plany lekcji- Powiedział Koga podając jej kawałek pergaminu-Wiesz, że to jest obowiązek prefektów, którym jesteś?
-Wiem, po prostu zaspałam- Zaczęła się tłumaczyć dziewczyna, mówiła przy tym bardzo cicho-Jak wstałam to doszłam do wniosku, żeby lepiej nie rzucać się Kasamatsu w oczy, bo na mnie nakrzyczy.

Pierwszy dzień nauki był wyjątkowo ciężki dla Yumiko Midorimy, która właśnie zaczynała swój piąty rok w Hogwarcie. Miała dziś dwie godziny numerologii, dwie eliksirów, zaklęcia, OPCM i jeszcze w nocy miała mieć dwie godziny astronomii. Nie tylko wtorek był taki napięty na jej planie zajęć, a musiała jeszcze gdzieś wcisnąć cztery godziny nauki gry na fortepianie i baletu, które odbywały się w Hogsmeade. Gdyby sama mogła decydować zrezygnowałaby z części tych zajęć, w końcu z zajęć dodatkowych obowiązkowy był wybór jednego i na pewno nie wybrałaby tej przeklętej numerologii, z którą sobie nie radziła. Kiedyś nawet chciała na ten temat porozmawiać z rodzicami, ale matka  powiedziała jej, że rozległa wiedza pomoże jej znaleźć odpowiedniego męża. Małżeństwo było kolejną rzeczą na, którą nie miała wpływu, nie liczyło się jej szczęście tylko to, by jej partner pochodził z bogatego, szlachetnego rodu.
Właśnie siedziała w bibliotece i próbowała obliczyć swą liczbę wewnętrzną. Kartowała książkę po książce i nie mogła znaleźć na to jakiegoś sposobu. Co prawda profesor podawał im wzór, ale i tak nie wiedziała jak podstawić. Odeszła od stolika, przy którym pracowała i poszła między regały po kolejną księgę. Znalazła to czego szukała jednakże znajdowała się za wysoko, a różdżkę zostawiła przy stoliku, więc nie mogła użyć accio. Postanowiła użyć bardziej tradycyjnej metody, stanęła przed półką i zaczęła podskakiwać. Nagle poczuła czyjeś ręce na swojej tali, które podniosły ją tak, by sięgnęła. Gdy wzięła książkę znalazła się z powrotem na ziemi. Od razu się odwróciła, by podziękować. Jednak gdy się odwróciła zobaczyła, że stoi przed nią wysoki ślizgon z ostatniej klasy z martwymi oczyma, ten sam, który rozwalił kiedyś Kiyoshiemu kolano tłuczkiem podczas meczu. Midorima ukłoniła się lekko i jak najszybciej wróciła do stolika. Złapała różdżkę i rozejrzała się po bibliotece. Furuhashi stał tam, gdzie go zostawiła patrząc na nią, ale przy jednym ze stolików zauważyła śpiącego Seto, więc się uspokoiła, bo w razie czego mogła go obudzić.

Prefekci mieli obowiązek patrolowania co jakiś czas korytarzy, polegało to na przespacerowaniu się w nocy przez zamek i odjęciu punktów osobą, które spotkali, trwało to do pół godziny. Kasamastu szedł jednym z opuszczonych korytarzy, gdy zauważył coś dziwnego, jedne z drzwi, które zawsze były zamknięte były uchylone. Wszedł do pomieszczenia, było ono wielkości klasy, nie było okien.
-Lumos- Szepnął i z różdżki, którą trzymał w dłoni wydobyło się światło.
W sali nie było żadnych mebli, znajdował się tam tylko obraz na samym środku. Yukio podszedł do niego nie pewnie i zauważył portret młodego chłopaka naturalnych rozmiarów, był on troszkę wyższy od gryfona, miał od ciemne, średniej długości, poplątane włosy, z czego dość gruby kosmyk padał mu między ciemnoszare oczy. Miał na sobie zielonoszarą szatę. Kasamatsu zdziwiło tło obrazu, zazwyczaj artyści malowali jakiś pejzaż, pomieszczenie coś, by postacią dobrze się żyło, a tu było tylko szare płótno.
-Witaj- Przywitał się chłopak z obrazu niskim głosem.

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 2

Tysiące świec unoszących się nad pięcioma stołami oświetlało Wielką Sale. Przed najmniejszym z nich stali pierwszoklasiści czekający na przydział. Gdy spojrzało się w górę, można było ujrzeć rozgwieżdżone niebo. Akashiego jednak nie interesował wygląd tego miejsca, a nawet Ceremonia Przydziału, która przecież tyle zmieniała. Spojrzenie jego dwukolorowych tęczówek przesuwało się z pozoru obojętnie po stole Gryffindoru. Wreszcie znalazł czego szukał. Chłopak siedział otoczony innymi gryfonami. Chyba poczuł, że ktoś go obserwuje, gdyż nagle odwrócił się lekko od przyjaciół i spojrzał Akashiemu prosto w oczy. Uśmiechnął się do niego prawie niezauważalnie, a ślizgon to odwzajemnił. Męczyło go to, że muszą się ukrywać, jednak rozumiał, czym jest to spowodowane. Pochodzili z dwóch różnych światów: on dziedzic jednego z najszlachetniejszych rodów w kraju, syn ministra magii, w przyszłości ma poślubić równie wysoko urodzoną kobietę, oraz gryfon z biednej, mugolskiej rodziny. Nie chciał nawet myśleć o tym, co mógłby zrobić ojciec jego ukochanemu, gdyby się o nich dowiedział.
Kilka miejsc dalej dwie ślizgonki komentowały zmiany w drużynach.
-Słyszałaś kto jest nowym kapitanem gryfonów?- Zapytała Arabella odgarniając platynową grzywkę, by odsłonić ciemnobrązowe oczy.-Decha...Gryffindor musi być naprawdę zdesperowany skoro ma takich zawodników. Ciekawe dlaczego ją wybrali, przecież nie dla jej umiejętności.
-No nie wiem, może dla tego, że jej ojciec tu uczy- Podsunęła Araki z wrednym uśmiechem- Chociaż w sumie to mi jej żal, że nic nie potrafi. Jak ona sobie w życiu poradzi, głupie dziewczyny są zazwyczaj ładne, a ona nie...
-Ara-chan daj spokój- Odezwał się Takao po drugiej stronie stołu- Nie lubisz jej, bo jesteście do siebie bardzo podobne...
-Nikt Cię nie pytał o zdanie Kazunari- Warknęła Masako, jednak chłopak ją zignorował.
-A jeśli chodzi o jej umiejętności- kontynuował- Bello jesteś dobrym obrońcą, przypomnij mi ile punktów  zdobyła Aida, bo nie mogłaś sobie z nią poradzić w zeszłym roku?
Obie dziewczyny wysłały mu mordercze spojrzenia, ale umilkły.
Gdy po uczcie prefekci odprowadzili do Pokojów Wspólnych reszta uczniów zaczęła się rozchodzić. Kagami jednak po opuszczeniu Wielkiej Sali nie poszedł dalej, tylko oparł się o ścianę i patrzył na wychodzących uczniów. Nagle ktoś szturchał go w ramie odwrócił się i ujrzał ciemnoskórego chłopaka.
-Idziesz Bakagami?- Zapytał Aomine
-Nie, idź sam. Ja muszę z kimś porozmawiać
-Jak sobie chcesz- Powiedział wzruszając ramionami, chwile później dołączył do tłumu w czarnych szatach z czerwonozłotymi krawatami.
Taiga stał tak dopóki nie ujrzał ostatniej grupy trzech ślizgonów wychodzących z sali. Ominęli go, nie zaszczycając go choćby spojrzeniem.
-Tatsuya- Krzyknął za nimi, gdy byli jakieś pięć metrów od niego. Zatrzymali się, środkowy chłopak odłączył się od pozostałej dwójki.
-Poczekajcie na mnie, to nie powinno potrwać długo- Powiedział do przyjaciół po czym ruszył w kierunku gryfona- Czego chcesz?- Zapytał jego głos nagle przesłał być łagodny, a stał się zimny.
-Ja...nie wiem od czego zacząć. Chodzi mi o tego chłopaka, który został poparzony pod koniec zeszłego roku na eliksirach. Wiem, że brałeś w tym udział. Ty i Ci twoi znajomi- Ostatnie słowo powiedział z wyraźną pogardą- Oni są niebezpieczni, powinieneś jak najszybciej zrezygnować. Idź z tym do Nijimury, albo najlepiej do dyrektora, zapewni Ci ochronę, a jak nie on to ja, w końcu jesteś my przyjaciółmi...
-Nie jesteśmy przyjaciółmi- Przerwał mu ostro- Nie jesteśmy nimi, odkąd poszedłeś do pierwszej klasy i trafiłeś do Gryffindoru. To ty się ode mnie odwróciłeś, bo co by pomyśleli inny gryfoni, gdyby zobaczyli, że rozmawiasz ze ślizgonem. Jeśli chodzi o ten wypadek to kretyn po prostu pomylił składniki, ale przecież nie można było się spodziewać czegoś innego po szlamie, prawda? No chyba, że masz jakieś dowody, że to ktoś ze Slytherinu, przecież chłopak nie wniósł żadnego oskarżenia- Spojrzał na niego wyczekująco- Nie masz? No ja w takim razie pójdę, bo ktoś na mnie czeka- Powiedział, po czym podszedł do dwóch ślizgonów i razem ruszyli w stronę lochów.
-Słyszeliście?- Zaczął Himuro, gdy się już trochę oddalili.
-Myślicie, że on coś wie?- Zapytał Izuki.
-Tylko podejrzewa-Zaczął Tatsuya- Nie znajdzie żadnych dowodów.
-A jak znajdzie? Oprócz niego będziemy mieli na głowie Aomine- Powiedział Furuhashi- Trzeba się go pozbyć, najlepiej będzie...
-Nie!- Przerwał mu Himuro.
-Nie wiedziałem, że ty taki sentymentalny- Prychnął Izuki.
-Tu nie chodzi o sentymenty. Znam go i wiem, że jak nic nie znajdzie, to się szybko znudzi...

Upewniwszy się, że współlokatorzy śpią, Akashi wymknął się z dormitorium, przeszedł przez pusty Pokój Wspólny i udał się na trzecie piętro, przespacerował korytarzem trzy razy. Pojawiły się przed nim drewniane drzwi, przez które przeszedł do ciemnego pomieszczenia. Nagle poczuł, że ktoś obejmuje go w pasie od tyłu i całuje delikatnie skroń. Wiedział już, że jest w domu.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 1

Był ciepły wrześniowy poranek, już od wschodu słońca panowała duchota zwiastująca burze. Pewien ciemnowłosy chłopak próbował przedostać się przez tłum podróżnych znajdujących się na King's Cross, pchał przed sobą wózek z kufrem i klatką, w której wesoło pohukiwała sowa uralska o imieniu Airut. Kasamatsu Yukio, bo tak się nazywał brunet, dziś miał zacząć siódmy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Nareszcie dostał się na odpowiednie miejsce. Rozejrzał po ludziach, czy nikt na niego nie patrzy i wbiegł w barierkę pomiędzy peronem 9, a 10, po czym przeszedł na drugą stronę, gdzie czekał Expres Hoogwart. Było pewno ludzi, a pod nogami przebiegały koty i szczury. Zewsząd słychać było rozmowy. Przez okna było widać, że niektóre przedziały są już zajęte.
-Jak ja nienawidzę tłumów- mruknął pod nosem i poszedł w stronę pociągu. Gdy znalazł się w środku to zaczął się przeciskać przed kolejny tłok. Nareszcie znalazł przedział, w którym siedzieli Aida, Moriyama, Reo. Dziewczyna siedziała przy oknie i zapisywała coś na kawałku pergaminu, mrucząc pod nosem, podczas gdy pozostała dwójka rozmawiała i co jakiś czas chichotała bardzo po męsku. Kasamatsu usiadł na przeciwko Riko. Pociąg ruszył.
-Co robisz?- Zapytał, patrząc na pergamin
-Rozpisuje plan treningów na to półrocze. Tak wiem, powinnam się tym zając w domu i nawet zrobiłam jeden, ale potem sobie przypomniałam, że nie uwzględniłam sprawdzianów...Ja się nie nadaję na kapitana, ty nim powinieneś być. Jak dojedziemy do Hogwartu i pójdziemy do Gracia'i i może to zmieni.
-Aida uspokój się. Nie poznaje cię, o taką panikę mógłbym podejrzewać każdego, ale nie ciebie. Będziesz najlepszym kapitanem jakiego miał Gryffindor- Powiedział szczerze Kasamatsu.- Wiesz jakie są zmiany w innych drużynach?
-Największe ubytki w tym roku mają chyba Krukoni, kto im został ze starego składu? Miyaji, Midorima, Seto i Hyuuga, on, z tego co wiem, będzie teraz kapitanem. Puchonom brakuje tylko jednego ścigającego, a kapitanem będzie Kiyoshi. U Ślizgonów jest cały skład tylko kapitan się zmienia na Akashiego
-Akashi?! Przecież to szczeniak- Oburzył się- Kapitanem powinien być ktoś z siódmej klasy, a propos szczeniaków, gdzie jest Kise?- Moriyama i Reo momentalnie przerwali swoją paplaninę. Kasamatsu zdążył się przez sześć lat przyzwyczaić do tego, że nieustannie biega za nim o rok młodszy Gryfon, zazwyczaj już w pociągu się do niego przyczepiał.
-To ty nie wiesz?- Zdziwił się Reo i spojrzał na Moriyamę
-Czego znowu nie wiem?- Warknął niebieskooki
-W sumie nie wiem, czy Ci to powinienem mówić- Powiedział Mibuchi patrząc na Moriyamę
-Jestem jego najlepszym przyjacielem ja mu to powiem- Odezwał się Yoshitaka- Pamiętasz jak w zeszłym roku Kise poprosił Cię o korepetycje do SUMów, a ty powiedziałeś, że nie masz czasu? On poszedł wtedy do Midorimy, żeby mu pomógł i oni zaczęli się naprawdę dobrze dogadywać. Teraz jak szukałem przedziału to widziałem jak siedzi razem z Krukonami. Naprawdę mi przykro, zwłaszcza, że mieliście się ku sobie…
-Hę...Co masz namyśli mówiąc, że mieliśmy się ku sobie?! Zapamiętajcie na zawsze ja i on nigdy ze sobą nie kręciliśmy, to są tylko wasze chore urojenia!!- Krzyknął Kasamatsu
-No w sumie masz racje. Kise i Midorima bardziej do siebie pasują- Wtrącił się Reo- Krukon i Gryfon, dwie różne drużyny. Powinni być wrogami, a jednak...Kise niszczy skorupę tsundere- Zwrócił się do Moriyamy- Tylko sobie wyobraź jak podczas finałowego meczu Midorima chcę wygrać, ale wie, że Kise też pragnie zwycięstwa, więc postanawia doprowadzić Krukonów do przegranej dla swojego ukochanego i wtedy...
-Wygramy ze Ravenclaw bez puszczania się Kise- Warknęła Riko
Reszta podróży minęła im normalnie. Żadne z nich nie przypuszczało, że ten rok zmieni wszystko, a w czerwcu będą żegnać na zawsze kogoś z tego przedziału.

Polecane

Szabloniarnie

 Spisy blogów



Co czytam?



Weirdo- Jak dla mnie jest ona mistrzem AkaFuri, to dzięki jej "Zwykłości" pokochałam ten pairing
Lady Seara- Autorka wielorozdziałowych blogów. Szczególnie polecam opowiadania  Nee atai yo oraz Legenda Cesarstwa Seirin
Meg-San- bardzo kreatywna autorka, każde z jej opowiadań, nawet jeżeli pairing się powtarza, jest zupełnie inne
Kaori- Jej blog jest zbiorem opowiadań z przeróżnych fandoów, każdy znajdzie coś dla siebie
Black- Drugi mistrz polskiego fandomu, tym razem Wielki Mistrz NijiHai, znajdziecie tu ten pairing pod każdą postacią
Agusia- Prowadzi bloga z opowiadaniami na zamówienia z fandomu "Shingeki no Kiyojin"
Malinka- Chyba pisze opowiadania z każdym pairingiem z HP

Postacie

Imię i Nazwisko: Anja Nokolajowa Iwanienko
Dom- Gryffindor
Przynależność- Siódmoklasiści, Rosyjski Skorowidz Czystości Krwi
Funkcja- Prefekt
Patronus: Polatucha
Rodzina: Rodzice

Imię i Nazwisko: Arabella Kray
Dom: Slytherin
Przynależność- Siódmoklasiści
Funkcja: Obrońca
Patronus: Łabędź
Rodzina: Brak (Rodzice skazani na pocałunek dementora)


Imię i Nazwisko: Masako Araki
Dom: Slytherin
Przynależność: Siódmoklasiści,  Angielski Skorowidz Czystości Krwi
Funkcja: Pałkarz
Patronus: Chimera
Rodzina: Rozdzince


Imię i Nazwisko: Riko Aida
Dom- Gryffindor
Przynależność- Siódmoklasiści
Funkcja: Kapitan drużyny, ścigająca
Patronus: Gronostaj
Rodzina: Ojciec (uczy w Hogwarcie latania)

Imię i Nazwisko: Satsuki Momoi
Dom- Ravenclaw 
Przynależność: Szóstoklasiści 
Funkcja- Menadżer 
Patronus- brak
Rodzina- Rodzice

Imię i Nazwisko: Cathrine de Sorel
Dom: Slytherin
Przynależność- Szóstoklasiści, Francuski Skorowidz Czystości Krwi
Funkcja- Prefekt
Patronus- Brak
Rodzina- Dziadkowie i rodzice (rodzice dożywotnio skazani na Azkaban)
Imię i Nazwisko- Yumiko Midorima
Dom- Ravenclaw
Przynależność- Piątoklasiści, Angielski Skorowidz Czystości Krwi
Funkcja- Prefekt
Patronus- Brak
Rodzina- Rodzice i starszy brat Shintaro



Imię i Nazwisko- Yukio Kasamatsu
Dom- Gryffindor
Przynależność- Siódmoklasiści
Funkcja- Prefekt, ścigający
Patronus- Wombat
Rodzina- Rodzice i starsza siostra

Imię i nazwisko: Kojiro Furuhashi
Dom- Slytherin
Przynależność- Siódmoklasiści
Funkcja- Pałkarz
Patronus- Wendigo
Rodzina- Matka (Ojciec skazany na śmierć)

Imię i Nazwisko- Tatsuya Himuro
Dom: Slytherin
Przynależność- Siódmoklasiści, Angielski Skorowidz Czystości Krwi 
Funkcja: Ścigający 
Patronus- Testral
Rodzina- Rodzice

Imię i Nazwisko: Shun Izuki
Dom- Slytherin
Przynależność- Siódmoklasiści, Angielski Skorowidz Czystości Krwi
Funkcja- Ścigający
Patronus- Sokół 
Rodzina- Rodzice (ojciec dożywotnio skazany na Azkaban)


Imię i Nazwisko- Rinnosuke Mitobe
Dom- Gryffindor
Przynależność- Siódmoklasiści
Funkcja- Ścigający
Patronus- Gryf
Rodzina- Rodzice, sześciu młodszych braci i trzy młodsze siostry (tylko on i Seiko są w rodzinie czarodziejami)
Imię i Nazwisko: Shinji Koganei
Dom- Gryffindor 
Przynależność- Siódmoklasiśc
Funkcja- Brak
Patronus- Kot
Rodzina- Rodzice i siostra (jest jedynym czarodziejem w rodzinie)


Imię i Nazwisko: Kazunari Takao
Dom- Slytherin
Przynależność- Siódmoklasiści, Angielski Skorowidz Czystości Krwi
Funkcja- Ścigający
Patronus- Jastrząb 
Rodzina- Matka (ojciec zabity przez Zakon Feniksa)


Imię i Nazwisko: Shintaro Midorima
Dom- Ravanclaw
Przynależność- Siódmoklasiści, Angielski Skorowidz Czystości Krwi
Funkcja- Ścigający
Patronus- Borsuk
Rodzina- Rodzice i młodsza siostra
Imię i Nazwisko: Seijuro Akashi
Dom- Slytherin
Przynależność- Siódmoklasiści, Angielski Skorowidz Czystości Krwi
Funkcja- Szukający, kapitan drużyny, prefekt 
Patronus- Lew Nemejski
Rodzina- Ojciec (matka zabita przez śmierciożerców) 

*Skorowidz Czystości Krwi jest do spis rodów niezbrukanych brudną krwią, każdy kraj ma wlasny

POSTACIE POBOCZNE

Gryffindor

Alexandra Garcia- opiekun domu
Reo Mibuchi- siódmoklasista 
Yoshitaka Moriyama- siódmoklasista
Tetsuya Kuroko- szóstoklasista; szukający 
Taiga Kagami- szóstoklasista; pałkarz 
Daiki Aomine- szóstoklasista; pałkarz 

Slytherin 

Shuuzo Nijimura- opiekun domu

Hufflepuff

Genta Takeuch- opiekun domu
Asala Rasha- siódmoklasista; prefekt 
Teppei Kiyoshi- siódmoklasista; kapitan; ścigający
Kazuya Hara- siódmoklasista; pałkarz
Hiroshi Yamazaki- siódmoklasista; pałkarz
Kotaro Hayama- siódmoklasista: ścigający
Atsushi Muarsakibara- szóstoklasista; obrońca 
Kuoki Furihata- szóstoklasista; szukający

 Ravenclaw

Eiji Shirogane- opiekun domu
Junpei Hyuuga-siódmoklasista; kapitan; ścigający
Kentaro Seto- siódmoklasista; pałkarz
Kiyoshi Miyaji- siódmoklasista; ścigający

Statystyka

Popularne posty

123 Lorem ipsum